Z giełdy

Na giełdzie w Elizówce z każdą niedzielą frekwencja jest coraz wyższa. W niedzielę na placu było 70 aut użytkowych, z których około 40 procent miało zagraniczne tablice rejestracyjne. Około 70 proc. oferowanych do sprzedaży pojazdów stanowiły najtańsze furgonetki, pozostałe były to głównie brygadówki i skrzynie, zaś kontenery i chłodnie stanowiły jedynie ułamek wśród wystawionych pojazdów.

Ładna pogoda, coraz więcej pojazdów i kupujących osób - na placu rozpoczął się sezon na zakupy. W sobotę pojawiło się dużo małych blaszaków, pojazdów skrzyniowych oraz kilka małych wywrotek. Naszą uwagę przykuła m. in. Skoda Pickup z 1997 roku z benzynowym silnikiem 1.3 z instalacją LPG. Cena wynosząca 4,5 tys. zł była atrakcyjna. Na drugim biegunie znalazł się Nissan Kubistar z 2004 roku (bliźniak Renault Kangoo) z silnikiem 1.5 dCi za 23,5 tys. zł.

W niedzielę dopisali zarówno klienci, jak i oferujący auta użytkowe. Nie oznacza to jednak, że każdy chętny znalazł dla siebie odpowiedni samochód. Brakowało niektórych modeli małych dostawczaków (np. VW Caddy), jak i samochodów azjatyckich o dopuszczalnej masie całkowitej 2,8-3,5 t. Wśród tanich aut podobało się kilka Fordów Transitów z początków ubiegłej dekady. Spora podaż sprawiała, że sprzedający byli gotowi do negocjacji.

W pierwszych miesiącach 2008 roku podaż dostawczaków na największych krajowych giełdach samochodowych znacznie przewyższa popyt. To sprawia, że samochody są tańsze. Najbardziej obniżyły się średnie ceny kilkunastoletnich aut. Z przeprowadzonej przez nas analizy na największych w kraju giełdach (Słomczyn, Przeźmierowo, Elizówka, Kraków i Gliwice) wynika, że obecnie najlepiej sprzedają się furgony, zarówno średniej wielkości, jak i maksymalne. Poza nimi kupowane są też dostawczaki z zabudową skrzyniową i kontenerem.

W kiepskim nastroju opuszczały w niedzielę plac osoby poszukujące dostawczaków rodem z Azji. Wybór interesujących aut był bardzo ograniczony, ceny - zdaniem oglądających - mocno "wyśrubowane". Jedyny plus azjatyckich pojazdów to dobry stan techniczny większości oferowanych. Jak zauważają stali bywalcy, wystawiane tu samochody japońskie i koreańskie są zwykle zadbane.

Sporo było niewielkich dostawczaków francuskiej i niemieckiej produkcji. Wśród młodszych aut największym zainteresowaniem cieszyły się Ople Combo i Fordy Transity Connect. Zauważyliśmy, że z aut za mniejsze pieniądze najczęściej kupowano rodzimego Poloneza Trucka. Wystawiony w niedzielę benzynowy Truck 1.6 w niezłym stanie i z silnikiem po kapitalnym remoncie sprzedał się za 2,6 tys. zł.

Sporo potencjalnych kupców gromadzi się tu ostatnio przy autach z zabudowami skrzyniowymi i podwoziach pod zabudowę. Co ciekawe, skrzyniówki i ramy najczęściej oglądają drobni przewoźnicy świadczący usługi pomocy drogowej. - Taki wóz stosunkowo łatwo i tanio można przerobić na autolawetę, a na rynku brakuje używanych, fabrycznych holowników - usłyszeliśmy.

Gliwice. W ostatnią niedzielę przed świętami na placu z dostawczakami panował duży ruch, ale klienci najczęściej oglądali auta wyprodukowane przez Volkswagena. Te stanowiły 40 procent wśród wystawionych na sprzedaż. Najdroższym pojazdem był roczny Crafter z silnikiem 2.5 TDI o mocy 160 KM. Za tego 9-osobowego "fałweja" żądano 139 tys. zł.

Na tutejszej giełdzie wciąż rekordowa podaż ciężarówek i dostawczaków, które w niedzielę nie mieściły się na wyznaczonym dla nich placu. Tym razem dużo było też busów; najwięcej Volkswagenów, niekiedy na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Sprzedający zachęcali do negocjacji cenowych, transakcji zawarto jednak niewiele.

Jak co tydzień, również w minioną niedzielę najwięcej osób gromadziło się przy dostawczych Volkswagenach. Cenami kusiły zwłaszcza kilkunastoletnie, zadbane furgony. Nie mieli wyboru amatorzy VW Caddy, do wzięcia był tylko jeden, zresztą sfatygowany egzemplarz.

Plac wypełniony po brzegi, zakorkowane drogi dojazdowe do giełdy - wiosenna aura przyniosła tu wyraźne ożywienie. W alejkach wypełnionych dostawczakami widać spory ruch, choć umów podpisywanych bezpośrednio na giełdzie jest wciąż niewiele. Sprzedający przyznają jednak otwarcie, że kontakty nawiązane na placu zapewne zaowocują w przyszłości.

W ostatnią niedzielę powróciły na plac długo nieobecne Nissany Vanette i polskie Lubliny, które cieszyły się sporym zainteresowaniem. Niestety dalej bardzo słaby wybór mają klienci poszukujący samochodów z zabudową brygadową lub trzyosobową, skrzyniową. Co niedziela ilość tego typu ofert można policzyć na palcach jednej ręki.