Wiadomości z rynku

niedziela
5 maja 2024

Jak w Słowenii „zdzierają skórę”

Pseudo-pomoc drogowa nadal grasuje
24 stycznia 2020

 

Na słoweńskich drogach czyhają na przewoźników kosztowne niespodzianki. Awaria pojazdu lub kolizja może się skończyć wyjątkowo kosztownym holowaniem i „aresztowaniem” pojazdu.
Pisaliśmy już o tym procederze, który polega na zmuszaniu przewoźników do korzystania z usług pomocy drogowej. Swoje ostrzeżenie w tej sprawie opublikowała jakiś czas temu polska ambasada w Słowenii.

Przygoda na autostradzie i słony rachunek

Niedawno taka przygoda spotkała polskiego kierowcę na autostradzie pod Mariborem. Kolizja skończyła się awanturą, przymusowym holowaniem, zatrzymaniem zestawu, a także astronomicznym rachunkiem. Podczas transportu z południa Europy do Polski, w którym przewożono blaszane kręgi, na autostradzie z Mariboru w kierunku austriackiej granicy, kierowca musiał gwałtownie hamować za autem osobowym wykonującym dziwne manewry. Ładunek poleciał do przodu, stalowe kręgi wypchnęły ścianę naczepy, wypięły się kable z powietrzem. Nie można było ruszyć. Według relacji kierowcy można było naprawi tę usterkę na miejscu, ale nie było na to szans. Na miejscu kolizji pojawili się policjanci oraz ekipa DARS-u, czyli służby ds. autostrad Republiki Słowenii. Zabezpieczyli drogę, spisali protokół. Kierowcy trudno było dogadać się z policją, ale to nie był największy problem. Wystawiono mu mandat na 60 euro. Drogowcy z DARS- -u nalegali, że trzeba jak najszybciej odholować uszkodzony pojazdy i podpisać związane z tym dokumenty. Ponieważ kierowca nie rozumiał, co napisano w protokole, odmówił jego podpisania. Jednak szybko otoczyli go pracownicy pomocy drogowej, którzy krzyczeli, ponaglali. Przeszkadzali, kiedy próbował cokolwiek zrobić przy aucie. Zaczęli ściągać ładunek z uszkodzonej naczepy, przyjechały też dwa holowniki, mimo że ciągnik był sprawny. Przesunięte kręgi na naczepie też można było ułożyć poprawnie, zabezpieczyć i kontynuować jazdę. Jeden z operatorów pomocy drogowej zapewniał, że właśnie tak zrobią. Jednak tak się nie stało. Poprosili naszego kierowcę do swojego samochodu, a w tym czasie szybko wypięli naczepę i unieruchomili ciągnik, wypinając czujnik zmiany biegów. Kierowca był coraz bardziej zdezorientowany. Szukał pomocy dzwoniąc m.in. do firmy przewozowej i spedytora. Niestety, na odległość nikt nie był w stanie mu szybko pomóc. Ostatecznie podpisał podsunięte mu papiery, a naczepę i ciągnik odholowano. Zestaw holowano aż 80 km, do Celje. Tam przez prawie pięć dni ciągnik i naczepa były przetrzymywane na ogrodzonym terenie. Kierowca dwa dni spędził w kabinie. Szef pomocy drogowej postawił ultimatum: wypuszczą zestaw jak otrzymają zapłatę za awaryjny rozładunek, sprzątanie, holowanie, parking, przechowanie towaru w magazynie. W sumie ponad 12,8 tys. euro! Nie było wyjścia, trzeba było zapłacić. Teraz firma transportowa stara się odzyskać część nieplanowanych wydatków. Samochód i ładunek były ubezpieczone. To kolejny taki przypadek gangsterskiej działalności pomocy drogowej w Słowenii. Wykorzystują zamieszanie, chaos, stres towarzyszący wypadkom czy tylko awariom pojazdów. Gdy tylko zorientują się, że ktoś ma kłopot z pojazdem na trasie, od razu podjeżdżają i mówią, że nie wolno wykonywać żadnych napraw na miejscu i że trzeba odstawić samochód do serwisu.

Niektórzy dają odpór

Andrzej WielkiR, kierowca autotransportera, a jednocześnie coraz popularniejszy youtuber, przedstawił na filmie sytuację ze Słowenii, gdy w jego Scanii uszkodzeniu uległa turbina. Pojazd wymagał natychmiastowej naprawy, nie mogąc przekroczyć 20 km/h. Wcześniej musiał jednak dojechać w bezpieczne miejsce i właśnie tak zaczęły się problemy. Cała sprawa okazała się na tyle poważna, że trafiła do słoweńskich mediów. Według słoweńskiego portalu informacyjnego 24ur.com, Andrzej WielkiR oraz jego pracodawca mogli paść ofiarą nieuczciwej firmy. Gdy ciężarówka uległa awarii, niemal natychmiast pojawił się przed nią dostawczy Volkswagen z firmy będącej podwykonawcą Dars-u, oficjalnie odpowiedzialnego za zarządzanie słoweńskimi autostradami. Dars odpowiada między innymi za usuwanie z autostrad wszelkich niebezpieczeństw. Do niego trafiają wszelkie zgłoszenia o problemach, a następnie może on zlecić usunięcie przeszkody podwykonawcom. Co ciekawe, w opisywanej sprawie nie było zgłoszenia. Pracownik pomocy drogowej postanowił zareagować na własną rękę, włączył pomarańczowe oświetlenie, wyjechał przed ciężarówkę i dwukrotnie wyhamowywał ją do zera na pasie ruchu. W ten sposób chciał zmusić kierowcę do zatrzymania i wezwania holownika pomocy drogowej. Pomimo tych prób zatrzymania, Scania zdołała o własnych siłach dojechać na parking. Firma przysłała nową turbinę, a kierowcy wspólnie dokonali jej wymiany. Tymczasem pracownik pomocy drogowej próbował temu przeszkodzić. Regularnie pojawiał się obok ciężarówki, zapowiadał wzywanie holownika, zabraniał nagrywania filmów, a następnie chciał przerwać samą operację wymiany turbiny. Miało paść też stwierdzenie, że jest on pracownikiem firmy Dars. Koszt pomocy miał wynieść 1600 euro. Zgodnie z obowiązującymi w Słowenii przepisami, pojazd unieruchomiony na autostradzie lub drodze szybkiego ruchu może stać na pasie awaryjnym maksymalnie dwie godziny. Jednak opisany wyżej przypadek dotyczy ciężarówki, która - mimo problemów technicznych - zjechała na bezpieczne miejsce postoju. Co więcej, ciągnik z uszkodzoną turbiną, po przepięciu naczepy, udało się odstawić na prywatny, płatny parking, by tam mógł czekać na przyjazd profesjonalnych serwisantów. Ale nawet tam pojawiła się ta dziwna pomoc drogowa. Przekonywali, że nie można naprawiać, że trzeba holować do warsztatu. Udało się jednak tego uniknąć. Słoweński portal 24ur.com wskazuje, że to jeden z wielu przykładów nielegalnego działania pomocy drogowej. Sam Dars miał przyznać, że podejmuje się ona zachowań zabronionych i niebezpiecznych. Podkreśla się też, że pracownicy pomocy drogowej nie powinni podawać się za pracowników Darsu. Nawet słoweńska policja stwierdziła, że takie praktyki noszą znamiona przestępstwa i powinny być zgłaszane do prokuratury. Jednak, pomimo tak głośnych kontrowersji, Dars nadal nie zrywa współpracy z taką „pomocą drogową”.

Co radzi ambasada

Przewoźnicy, których pojazdy uległy awarii lub wypadkowi w Słowenii, często borykają się z problemem horrendalnych opłat za holowanie lub usunięcie skutków zdarzenia drogowego. Kierowcy pochopnie podpisujący zlecenie narażają swoje firmy na koszty sięgające tysięcy euro. Bywa, że kiedy firma holująca nie chce wydać pojazdu traktowanego jako zastaw na poczet zapłaty za usługę, przewoźnicy zawiadamiają słoweńską policję, ta kieruje sprawę do prokuratury, a prokuratura zwykle uznaje, że usługobiorca, a więc przewoźnik, może zaskarżyć usługodawcę do sądu w trybie cywilnym. Dość często takie problemy polskie firmy transportowe zgłaszają do naszej ambasady w Lublanie. Jak ustaliliśmy w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Lublanie, przyczyną problemów w tym zakresie są zarówno specyfika słoweńskich przepisów prawnych, ich nieznajomość przez polskich obywateli podróżujących przez terytorium Słowenii, jak i działalność kilku słoweńskich firm holowniczych o charakterze quasi-kryminalnym lub kryminalnym. Schemat funkcjonowania wspomnianych praktyk, jaki przedstawiają w polskiej ambasadzie nasi obywatele, jest zasadniczo jednakowy. Główną służbą odpowiedzialną za bezpieczeństwo i obsługę sieci płatnych dróg w Słowenii jest firma DARS, jednak w praktyce wygląda to tak, że pracownicy prywatnych firm holowniczych (często podając się za pracowników odpowiedzialnych za utrzymanie bezpieczeństwa i porządku na autostradzie) informują, że pojazd, który uległ awarii należy ze względów bezpieczeństwa natychmiast odholować z autostrady, co wykonują własnymi pojazdami holowniczymi (skrajny przypadek stanowiło celowe uszkodzenie pojazdu a następnie jego odholowanie). Słowenia nie jest dużym krajem, odległości są niewielkie, więc kierowca, nawet po konsultacji z pracodawcą, podpisuje papier (niestety, wielu przewoźników nie ma ubezpieczenia assistace). Następnie jest holowany i tutaj też zdarza się naciąganie, bo np. zamiast na najbliższy parking, odległy o kilka kilometrów, holownik ciągnie ciężarówkę kilkadziesiąt kilometrów na parking prywatnej firmy, gdzie traktuje się ją jako zastaw na poczet uregulowania płatności. Pomimo wstępnego przedstawienia cen za wykonanie usługi (zwyczajowo 500-700 euro), ostateczne faktury za usługi opiewają na kwoty wielokrotnie wyższe. W polskiej ambasadzie dowiedzieliśmy się, że zgodnie ze słoweńskimi przepisami, wykonywanie usług naprawczo- holowniczych wbrew woli bądź przy biernej postawie obywateli RP, traktowane jest jako tzw. wymuszenie, które, co do zasady, ścigane jest z oskarżenia prywatnego. Jednak, nawet w przypadku wykonania usługi wbrew woli właściciela pojazdu, usługodawcy przysługuje prawo dokonania zastawu na mieniu (pojazd, towar, dokumenty) w celu zabezpieczenia płatności za wykonaną (często wymuszoną) usługę. Brak jasnych i pełnych regulacji w tym zakresie przyczynia się do powstawania kryminogennego otoczenia, które przy stosunkowo biernej postawie słoweńskich służb przyczynia się do zuchwałości podmiotów trudniących się tym procederem. Brak odpowiedniej reakcji, wzywanych na miejsce zdarzenia, funkcjonariuszy słoweńskich służb związany jest często z niewłaściwą interpretacją przepisów. W ich ocenie są to bowiem sprawy z zakresu stosunków cywilnoprawnych między stronami umowy, które z uwagi na zasadę swobody umów nie stanowią przedmiotu ich zainteresowania. Na stronie Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Lublanie zamieszczono komunikat, z nagłówkiem: UWAGA – WYMUSZANIE USŁUG NAPRAWCZO-HOLOWNICZYCH. Czytamy w nim, że zgodnie z obowiązującymi w Słowenii przepisami pojazd unieruchomiony na autostradzie bądź trasie szybkiego ruchu w wyniku awarii bądź innego zdarzenia, pozostawać może na awaryjnym pasie ruchu maksymalnie do 2 godzin, jeżeli jego położenie nie stwarza bezpośredniego zagrożenia dla pozostałych uczestników ruchu bądź nie ma realnych szans na jego uruchomienie w ww. czasie. W przypadku braku możliwości uruchomienia pojazdu w ww. czasie bądź zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, pojazd zostanie odholowany na koszt właściciela. Główną służbą odpowiedzialną za bezpieczeństwo i obsługę sieci płatnych dróg w Słowenii jest firma DARS, która na bieżąco śledzi ruch i monitoruje ew. zagrożenia na sieci płatnych dróg w tym kraju, aczkolwiek dostęp do usług holowniczych mają także prywatne firmy, działające na zasadach wolnorynkowych. W związku z powyższym, należy zachować daleko idącą ostrożność przy korzystaniu z usług holowniczych i naprawczych prywatnych firm – czytamy w komunikacie. – W przypadku potrzeby skorzystania z usług słoweńskich firmy holowniczych należy bezwzględnie pamiętać o udokumentowaniu ustaleń dot. przewidywanego kosztu usługi przed jej rozpoczęciem (tj. podpisanie z wykonawcą przed usługą tzw. delovni nalog, zawierający informację o docelowym miejscu holowania pojazdu i całkowitej kwocie za wykonaną usługę a nie kwocie za godzinę dokonywanych czynności). Pozwoli to na unikniecie licznych nieporozumień i dodatkowych kosztów, wynikających z braku ich ustalenia przed wykonaniem usługi (w Słowenii ceny usług nie są prawnie regulowanie). Wskazanym jest posiadanie i korzystanie przez podróżujących przez terytorium Słowenii polskich kierowców z ubezpieczenia assistance, które obejmować będzie swym zakresem pomoc w przypadku nagłego, nieprzewidywanego unieruchomienia pojazdu. Ambasada odradza korzystanie z usług prywatnych firm holowniczych. W przypadku próby wymuszenia takiej usługi radzi bezzwłocznie skontaktować się ze słoweńską policją – NR TEL. 113. Podejmowane przez Ambasadę RP w Lublanie interwencje u miejscowych władz (policja, prokuratura, sąd, DARS, AMZS, MSZ) nie przyniosły jak dotąd (z różnych powodów) rozwiązania problemu. Zapowiadano uregulowanie ww. problematyki, m.in. poprzez koncesjonowanie usług holowniczych na słoweńskich autostradach. Na razie to nie nastąpiło.

Nie tylko w Słowenii…

Internauci zwracają uwagę, że słone rachunki za holowanie można zapłacić nie tylko w Słowenii. Jeden z przewoźników zgłosił, że w Niemczech za holowanie auta koło Lipska (75 km) zapłacił 35 tys. Przed kilkoma tygodniami miałem identyczną sytuację pisze inny kierowca. P- Francja A-36 pomiędzy ostatnimi bramkami a Miluzą kierunek Niemcy. Nawet nie pozwolili zjechać na biegu awaryjnym 1000 m do parkingu (usterka sprzęgła). Zablokowali z tyłu i przodu a za holowanie 1km do parkingu żądali 3045 euro. Prywatny odcinek autostrady, Robią co chcą, wymuszenia, zastraszanie. Inny internauta zwraca uwagę, że asisstance z wymianą opon extra to koszt 2 tys na rok i zero problemu, szkoda czasu na przestoje parkingowe.

Co mówią przepisy?

Wiosną ubiegłego roku nastąpiła zmiana przepisów dotyczących holowania pojazdów na słoweńskich autostradach. Przedsiębiorstwo Autostradowe Republiki Słowenii DARS, pełniąc rolę zarządcy autostrad i dróg ekspresowych w Republice Słowenii, aby zapewnić bezpieczny i sprawny ruch, jest zobowiązane do usuwania wszelkich przeszkód fizycznych z autostrad i dróg ekspresowych, tj. m.in. niesprawnych technicznie, uszkodzonych lub porzuconych pojazdów. SAMOCHODY NIEPRZEKRACZAJĄCE 3,5 TONY dopuszczalnej masy całkowitej (słoweński skrót: NDM) - na pasie awaryjnym oraz na pasie przy którym znajdują się punkty SOS niedozwolona jest jazda, parkowanie i postój, poza zatrzymaniem się pojazdu w sytuacji awaryjnej lub zatrzymaniem się w związku z koniecznością udzielenia pierwszej pomocy, wówczas właściciel jest zobowiązany usunąć stamtąd pojazd w ciągu 2 godzin. W tym celu kierowca może samodzielnie zorganizować usunięcie pojazdu, jeżeli tego nie uczyni samochód zostanie odholowany przez kontrahenta DARS na koszt właściciela pojazdu. - samochody nieprzekraczające 3,5 tony NDM pozostawione na pasie ruchu lub pasie przeznaczonym do wyprzedzania będą natychmiast usuwane przez kontrahentów DARS, aby zapewnić bezpieczeństwo ruchu. Pojazdy zostaną odholowane na koszt właściciela pojazdu. SAMOCHODY O MASIE PRZEKRACZAJĄCEJ 3,5 TONY dopuszczalnej masy całkowitej - wyłącznie wykonawcy zakontraktowani przez DARS są uprawnieni do usuwania pojazdów o masie przekraczającej 3,5 tony NDM na całym obszarze autostrad i dróg ekspresowych, w tym punktów SOS i parkingów. Pojazd może do 2 godzin przebywać na pasie awaryjnym lub przy punkcie SOS jednak pod warunkiem, że nie zagraża ruchowi i bezpieczeństwu pozostałych użytkowników autostrady. Od 1 kwietnia 2019 r. usuwanie ww. pojazdów przy pomocy nieuprawnionych do tego wykonawców bądź na własną rękę jest karane mandatami: - kara w wysokości 2 000 EUR jest nakładana na osobę prawną, która odholowała pojazd o masie powyżej 3,5 tony na autostradzie / drodze ekspresowej w Słowenii, nie będąc wykonawcą usług holowniczych, zakontraktowaną przez DARS; - karę w wysokości 2 000 EUR nakłada się na osobę prawną, zakontraktowaną przez DARS, która odholowała pojazd z autostrady / drogi ekspresowej, ale nie została do tego wyznaczona przez DARS; - za naruszenie ww. przepisów tj. za holowanie pojazdu powyżej 3,5 tony, na osobę prawną bądź indywidualnego przedsiębiorcę nakłada się karę w wysokości 4 000 EUR, natomiast na osobę za to odpowiedzialną - karę w wysokości 2 000 EUR. Jeżeli potrzebują Państwo pomocy w związku z usunięciem niesprawnego pojazdu z autostrady, drogi ekspresowej, pasa awaryjnego bądź parkingu, zadzwoń pod numer +386 1 518 8 518 (Centrum informacji o ruchu drogowym - Prometno-informacijski center).
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.