Wiadomości z rynku

piątek
26 kwietnia 2024

Na rynku jest miejsce dla przewoźnika i spedytora

Spojrzenie z dystansu na branżowe animozje
5 stycznia 2021

Wiele przedsiębiorstw, które wcześniej zajmowały się tylko transportem, teraz para się też spedycją

Fot. ZM

 
Odkąd w 1858 r. niemiecki kupiec i przedsiębiorca Carl Hartwig założył w Poznaniu pierwsze na ziemiach polskich przedsiębiorstwo spedycyjne, zaczęła się era współistnienia spedytorów i transportowców na rynku transportu drogowego. Część spedytorów, m.in. sam Carl Hartwig, weszła niedługo później w posiadanie środków transportu w postaci najpierw wozów konnych, później samochodów, część zaś parała się tzw. spedycją czystą, to znaczy organizowała jedynie transport dla swoich klientów, nie posiadając własnych środków transportu i korzystając z tychże będących w posiadaniu przewoźników.
Dla jasności wywodu, przytoczmy w tym miejscu definicję spedycji: jest to działalność polegająca na organizowaniu transportu, czyli przewozu rzeczy lub ludzi. Jest to najkrótsza możliwa definicja oddająca istotę tej działalności. Transport natomiast to fizyczne przemieszczanie rzeczy lub ludzi z punktu A do punktu B. Jak widzimy, różnica jest dosyć istotna. Widzimy też, że do prowadzenia działalności spedycyjnej nie ma potrzeby posiadania na własność środków transportu, nie ma też potrzeby ich wynajmowania. W działalności transportowej przeciwnie – fizyczne przemieszczanie wymaga dysponowania środkami transportu.
Spedytor, aby zorganizować transport, zleca jego wykonanie przewoźnikowi w imieniu własnym lub swego klienta. Przewoźnik przyjmując zlecenie do wykonania zobowiązuje się do fizycznego przemieszczenia zleconych mu do przewozu rzeczy lub osób.

Juliusz Skurewicz

Fot. autor

Spedycja czysta i mieszana

Wspomnieliśmy, że spedycja czysta to jedynie organizowanie transportu bez dysponowania jego środkami. W rzeczywistości, spedycja czysta w transporcie drogowym występuje równie często jak druga forma działalności spedycyjnej, czyli posiadanie przez spedytora własnych środków transportu i wykorzystywane ich do wykonywania przewozu. W takich sytuacjach spedytor wchodzi w rolę przewoźnika ze wszystkimi tego konsekwencjami. Takie współistnienie różnych form spedycji jest – i było – czymś zupełnie normalnym. Nawet w okresie gospodarki socjalistycznej, która, jak niektórzy pamiętają, wymagała, aby wszystko było sformalizowane i podporządkowane jednemu schematowi, przedsiębiorstwa stricte spedycyjne posiadały swoje własne samochody ciężarowe. Nie było zresztą tych przedsiębiorstw dużo, w zasadzie, jeżeli mówimy o spedycji drogowej, tylko dwa – C. Hartwig Warszawa i C. Hartwig Katowice działające w spedycji międzynarodowej i Polsped w spedycji krajowej. Trzeba jednak jasno stwierdzić, że podstawą działalności tych firm była spedycja a nie transport. Przedsiębiorstwem stricte transportowym parającym się głównie przewozami międzynarodowym był PEKAES. Taki podział zadań trwał aż do transformacji gospodarczej w 1990 r., kiedy wszystko się zmieniło. Przede wszystkim w przeciągu kilku lat zniknęły z rynku transportu drogowego firmy C. Hartwig, zastąpione przez dziesiątki mniejszych i zwinniejszych firm prywatnych. PEKAES natomiast przekształcił się w firmę de facto spedycyjną, wciąż przecież istniejącą, lecz o znacznie rozszerzonym zakresie działania – poza spedycją drogową zajmuje się innymi rodzajami spedycji a także – wciąż – samym transportem.
Ten wtręt historyczny był nam potrzebny, aby wykazać, że po pierwsze firmy spedycyjne działały na rynku transportu drogowego już w wieku XIX, a po drugie, że trudno jest w wielu przypadkach rozdzielić grubą kreską firmy ściśle spedycyjne od firm ściśle transportowych.

Napięć nie brakuje

Obecnie, jak wszyscy wiemy, na rynku działają dziesiątki tysięcy firm spedycyjnych, transportowych i spedycyjno-transportowych, z których większość dobrze sobie radzi rywalizując o klientów. Polski rynek, mimo iż bardzo konkurencyjny, jest wystarczająco szeroki, aby te firmy, które wiedzą jak to robić, znajdowały klientów i osiągały korzystne wyniki ekonomiczne. Nie znaczy to jednak, że współpraca i koegzystencja na rynku wszystkich tych firm przebiega harmonijnie i bez zakłóceń.
Przeciwnie, od kilku lat narastają, trzeba to jasno stwierdzić, napięcia między przewoźnikami a spedytorami powstające na tle roli jaką te firmy mają do spełnienia na rynku transportu drogowego.
Przewoźnicy, ogólnie rzecz ujmując, zarzucają spedytorom, że są oni jedynie pośrednikiem, który, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności, zabiera przewoźnikom część marży, która należy się bez reszty tym ostatnim. W skrajnej formie zarzuty przeciwko spedytorom sprowadzają się do oskarżeń o oszustwa i nieuprawnione pobieranie wynagrodzenia od klientów, a więc w zasadzie kwestionują potrzebę istnienia spedytorów.
Spedytorzy z kolei mają za złe przewoźnikom psucie rynku poprzez stałe obniżanie cen wynikające z walki konkurencyjnej oraz nadmiaru firm transportowych na naszym rynku, a także kiepską jakość usług.
Nie przesądzając kto ma więcej racji w tym sporze, poprzestańmy na przedstawieniu faktów i wynikających z nich wniosków.
Otóż trzeba stwierdzić przede wszystkim, że i dzisiaj tysiące firm transportowych prowadzą również działalność spedycyjną. Wystarczy zrobić sobie krótką wycieczkę samochodową autostradą lub jakąkolwiek drogą główną, aby napotkać kilkadziesiąt ciężarówek z plandekami ozdobionymi napisem „Transport i Spedycja”, czasem z dodatkiem „Międzynarodowa”. Twierdzenie więc, że spedytor jest niepotrzebnym pośrednikiem odnosi się – o ile jest prawdziwe – w równej mierze do spedytorów jak i tych wszystkich przewoźników imających się działalności spedycyjnej.

Podzlecanie

Inną jest kwestią, na ile te reklamy na plandekach są prawdziwe. Sęk w tym, że działalność spedycyjna prowadzona przez większość firm transportowych jest jedynie dodatkową działalnością zarobkową, nie mającą wiele wspólnego ze spedycją w pełnym znaczeniu tego słowa. Polega ona w zasadzie głównie na przekazywaniu ładunku innemu przewoźnikowi w sytuacji, gdy nie można go przewieźć własnym samochodem, pod warunkiem oczywiście, że da się na tym zarobić kilkaset złotych. Tak więc jest właściwie podzlecaniem przewozu, a nie spedycją, w skrajnych przypadkach nawet bez wiedzy zlecającego transport. W wyjątkowych jedynie przypadkach przewoźnik ma odrębną komórkę zajmującą się tylko kojarzeniem ładunków z samochodami, czyli załadowców z przewoźnikami, ale i to trudno nazwać pełną działalnością spedycyjną w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Dlaczego – wyjaśnimy później.

Spedytor też ponosi odpowiedzialność

Nie jest prawdą, że spedytor to pośrednik nie ponoszący żadnej odpowiedzialności za to co robi lub, jak twierdzą niektórzy przewoźnicy, wręcz nie robiący nic poza braniem pieniędzy. Kwestia umowy spedycji jest uregulowana w kodeksie cywilnym. Spedytor ponosi odpowiedzialność w przypadku złego wyboru przewoźnika – niesolidnego, nierzetelnego, nieuczciwego, natomiast w razie wystąpienia w roli przewoźnika odpowiada tak samo jak przewoźnik.
Podstawowym zadaniem spedytora, nie wynikającym może bezpośrednio z definicji spedycji, ale wynikającym z istoty jego działania, jest ochrona interesów swego klienta i reprezentowanie go w sporach z PRZEWOŹNIKIEM. Dlatego twierdzenie, że spedytor jest niepotrzebny i że przewoźnik może go z powodzeniem zastąpić, jest nieuprawnione i dowodzi jedynie nieznajomości roli spedytora w procesie organizacji i wykonywania transportu. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuacje, gdy przewoźnik w sporze z samym sobą będzie bezstronnie i efektywnie reprezentować interes klienta a nie swój.

Rynek wszystko reguluje

Odnośnie marży, którą rzekomo pobiera spedytor „kradnąc” ją przewoźnikowi, to myślę ze warto pozostawić tę kwestię rynkowi i klientom. Na dzisiejszym bardzo, jak wspomnieliśmy, konkurencyjnym rynku osiągniecie specjalnie wysokiej marży jest skrajnie trudne, o ile nie niemożliwe, tak dla spedytora jak i przewoźnika. Jeżeli klient chce zapłacić spedytorowi za jego usługę, to widocznie uważa tę usługę za wartą zapłaty w takiej wysokości, jaką strony uzgodnią między sobą. Dlatego pomysły przewoźników, aby ustawowo określić lub ograniczyć wysokość wynagrodzenia spedytora, pochodzą z okresu, o którym pisaliśmy wyżej, gdy wszystko musiało być uregulowane przez państwo. Żyjemy już w innej rzeczywistości, o czym niektórzy wydają się wciąż zapominać tęskniąc do dawnych „dobrych” czasów.
I wreszcie zarzuty o nieuczciwość pośredników, którzy zlecają transport przewoźnikowi a potem ulatniają się w siną dal nie płacąc mu ani grosza. Według opinii części firm transportowych ci oszuści to właśnie spedytorzy. Cóż, nie można oczywiście negować że i wśród tzw. spedytorów zdarzają się oszuści. Piszemy „tak zwanych”, ponieważ prawdziwy spedytor nie może sobie pozwolić na taką nieuczciwość. Byłby to kres jego działalności – nie znalazłby więcej przewoźników a tym samym klientów. Oszuści i tzw. firmy-krzaki zdarzają się na każdym rynku i w każdym środowisku, również wśród przewoźników oraz ich klientów – znamy wiele przypadków klientów transportu drogoweg,o którzy notorycznie nie płacą swoich zobowiązań względem zarówno spedytorów jak i przewoźników. Zostawmy więc te patologiczne przypadki właściwym służbom państwa, zadbajmy natomiast o to, aby wystrzegać się oszustów i rozpoznawać ich zawczasu.
Spedytor ma więc do odegrania ważną rolę. Musi zorganizować transport wybierając sprawnego, uczciwego i rzetelnego przewoźnika. Musi doradzić klientowi w sprawach transportowych, podatkowych, finansowych (płatności). Musi umieć pomóc klientowi wybrać właściwą formułę dostawy. Musi znać się na każdym w zasadzie rodzaju transportu, nawet jeżeli zajmuje się spedycją drogową, bo przecież klient może mieć pytania i prosić o radę w sprawach innych niż transport drogowy. Od tego ten spedytor jest, aby wspomagać klienta we wszystkich sprawach związanych bardziej lub nawet i mniej z transportem. Jeżeli klient uzna, że spedytor dobrze wypełnił swoją rolę, zapłaci mu wynagrodzenie według swojego uznania i według umowy. Jeżeli uzna inaczej, zrezygnuje z jego usług. Zostawmy to klientowi.
Przewoźnik natomiast musi dobrze wykonać swój odcinek zadania. Przewieźć towar bezpiecznie i we właściwym czasie. Zapewnić informację i dokumentację. Zadbać o powierzony mu ładunek.
Dopiero wtedy, gdy obie strony staną na wysokości zadania, klient będzie zadowolony. Nie stawiajmy więc tez, że spedytor czy przewoźnik są niepotrzebni, ponieważ widać z tego co napisaliśmy wyżej, że obaj są potrzebni, każdy w swojej roli na swoim odcinku zadania jakim jest realizacja zlecenia klienta. Zamiast przerzucać się zarzutami, współpracujmy. Wtedy wszyscy będą zadowoleni.
Juliusz Skurewicz
sekretarz Rady Polskiej Izby
Spedycji i Logistyki
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.