Wiadomości z rynku

sobota
4 maja 2024

Optymistycznie o rynku TSL

Co dobrego może wyniknąć z epidemii koronawirusa?
29 stycznia 2021

Źródło: Freepik.com

 
Uwaga, czytasz ten tekst na własną odpowiedzialność! Szczególnie, jeśli kochasz narzekać - możesz się poczuć po tych kilku akapitach bardzo nieswojo, niczym wampir na słońcu, mors w tropikach czy sprzedawca w ASO przy zapłacie gotówką. Zakładamy jednak, że wśród naszych Czytelników są niemal sami optymiści, zatem z przyjemnością dostarczamy optymistyczny artykuł o... koronawirusie. Odlecieli w tym Truck.pl? Wcale nie tak wysoko, na pewno w stronę promyków słońca.
Krótka podróż w czasie, do maja 2020 roku. Oddzwania do mnie menedżer jednej z największych firm kosmetycznych na świecie zajmujący się w niej zarządzaniem łańcuchem dostaw. - To niesamowite, jesteśmy w stanie pokonać w tydzień procedury, z którymi normalnie walczyliśmy przez dwa lata, pewne decyzje podejmujemy w dobę zamiast siedzieć przy poczcie internetowej i dzwonić przez kilka dni po akceptacje - mówił rozentuzjazmowany.

Dobre i złe procedury

Nie on jeden, tak wygląda wiele rozmów z ludźmi branży TSL. Koronawirus pokazał, że reklama Adidasa nie kłamie, wszak „Impossible is nothing”, czyli tłumacząc z mowy Szekspira: niemożliwie nie istnieje. Zapewne Wasze firmy też miały trudne momenty i potrafiliście zadziałać „tu i teraz” a nie po długiej analizie, dziesiątkach zebrań, setkach maili.
Procedury – niektóre zostały obnażone jako totalnie nieżyciowe (wiedzieli o tym niemal wszyscy, ale brakowało „dowodów”), inne „gasiły pożary” okazując wielką skuteczność. Reguły ulegały i wciąż ulegają zmianie. Mieliśmy (mamy) test z zachowania w sytuacji awaryjnej, obejmującej całą gospodarkę, nie jej pojedynczy sektor, czy dane przedsiębiorstwo. Wygrywają firmy elastyczne a zarazem uporządkowane, działające perspektywicznie, z wizją, planem, dbające o pracowników, gotowych w ramach „rewanżu” pójść w ogień za pracodawcą.

Źródło: Freepik.com

Praca zdalna

Rewolucji uległo pojmowanie pracy zdalnej, która ma coraz mniej krytyków. Jak się okazuje, można w ten sposób działać efektywnie, z korzyściami dla zatrudnionych i dużymi oszczędnościami dla przedsiębiorcy. Wystarczy odpowiednio podliczyć opłaty za prąd, wodę, wynajem powierzchni, itp. Wiele firm wręcz nie zamierza już nigdy wrócić do pracy na pełen wymiar w biurze tworząc rozwiązania hybrydowe. Tu aż się prosi, by użyć bardzo popularnego określenia: optymalizacja kosztów. Zatrudnieni również nie narzekają. Szczególnie menedżerowie w korporacjach, mówiący, że pracy mają może i jeszcze więcej, ale przynajmniej widzą na co dzień rodzinę. Śledząc raporty dotyczące wymagań kandydatów jak i ogłoszenia o pracę, opcja choćby częściowego home office staje się ważnym argumentem przyjęcia posady.
Przejście na pracę zdalną nie stanowi dla wielu podmiotów większego kłopotu. Przykładowo Grupa Profika, broker ubezpieczeń dla przewoźników, przeorganizował działania dosłownie w kilka godzin. Kierowców co prawda nie dotyczy home office, lecz pracowników biurowych, obsługi klienta, spedytorów, nawet zarządy wykonują obowiązki zawodowe poza siedzibą przedsiębiorstwa. Coś o czym rok temu nie śniło się nawet filozofom, zafunkcjonowało błyskawicznie i w dłuższej perspektywie nie wpłynęło realnie na jakość obsługi.

Źródło: Freepik.com

Co z tym kryzysem?

Tysiące słów można by napisać o rozwoju e-commerce. Handel w sieci zyskiwał co roku, ale od marca 2020 uległ przyspieszeniu, jakiego nie powstydziłby się bajkowy Struś Pędziwiatr. Nic dziwnego, że kurierzy pracują jak szaleni i nie znając pojęcia kryzys. To nie wszystko. Wiele innych działań załatwimy nie wychodząc z domu/pracy, zyskujemy więc na czasie. Oczywiście, prawdopodobnie skok technologiczny i tak by nastąpił, lecz znacznie później. Tu można porównać sytuację z planami tworzenia nowych dróg przed Euro 2012 – kiedyś by powstały, lecz mistrzostwa w piłce nożnej przyspieszyły procesy.
Wnikliwy Czytelnik wyłowił magiczne słowo. Kryzys, bo o nim mowa, rozpoczął swoje niecne działania przed koronawirusem i stanowi efekt normalnego cyklu koniunktury, więc nie zwalajmy wszystkich problemów na COVID-a. Paradoksalnie wielu przewoźników międzynarodowych bardziej boi się Pakietu Mobilności niż skutków pandemii, krajowi zresztą też nie są zachwyceni wzrostem wewnętrznej konkurencji. Gdy parę tygodni temu rozmawiałem z przedstawicielami kilku zrzeszeń transportowców, mówili, że wirus po początkowym szoku obecnie nie ma już większego wpływu na firmy transportowe. A przynajmniej na część z nich. Na rynku TSL występuje swoista nierówność – w części brakuje przewoźników, w części zleceń.

Czyszczenie rynku

Dlatego należy błyskawicznie reagować na zaistniałą sytuację. Firmy wręcz zostały zmuszone do szukania nowych rozwiązań: innych kierunków jazdy, opcji poza TSL, zmian strategii. Cieszy, że część spedytorów (np. Bial-Mich) i przewoźników, wykorzystuje ten czas na rozwój – zdobywanie certyfikatów, wprowadzenie/zmianę telematyki (innych usług), szukanie nowych opcji biznesowych. Rozwijane są procedury, analizowane kolejne możliwe zdarzenia. Jeden z przedsiębiorców powiedział wręcz: jeśli się teraz nie rozwijasz, to możesz zacząć się... zwijać. Nie ulega zatem wątpliwości, w tych czasach można bardzo wiele wygrać dla siebie.
Zdaniem części ekspertów koronawirus w połączeniu z Pakietem Mobilności i kilkoma innymi czynnikami, w pewnym stopniu oczyści rynek z firm źle zorganizowanych, działających nieprawidłowo. Pisząc może brutalnie – to też jest dobra informacja, bo finalnie każdemu powinno zależeć na transparentności, jakości, uczciwości. Zresztą jeden z przewoźników jeszcze przed erą „korony” opowiadał o zmaganiach z obchodzącymi przepisy, łamiącymi prawo konkurentami. Zatem prawdopodobnie za kilka lat będzie mniej podmiotów transportowych w Polsce, co wcale nie oznacza złej wiadomości.

Podróże służbowe

Analizując pozytywy koronawirusa warto odwołać się też do psychologicznych aspektów, one też mają niebanalne znaczenie w funkcjonowaniu przedsiębiorcy. Pamiętacie ile razy narzekaliście na liczbę spotkań, które musicie odbyć w danym dniu, tygodniu, miesiącu? Na podróże służbowe? Nudne zebrania? Teraz za tym tęskno. O spotkanie z klientem twarzą w twarz bardzo trudno, nie odbywają się żadne konferencje, szkolenia, targi. Wszystko poodwoływane lub w formie webinariów, rozmów video. Dopiero teraz uświadamiamy sobie, że człowiek to istota społeczna, zaś relacje twarzą w twarz są niezwykle ważne. Dla części z nas obecnie wizyta w siedzibie firmy nie stanowi codziennej rutyny tylko przyjemność. Czerpiąc radość z pracy wykonujemy ją lepiej.
Inna sprawa, że niezależnie od rozwoju sytuacji, tych podróży w celach służbowych będzie mniej niż kiedyś. Oznacza to oszczędności pieniędzy dla firm, zaś personalnie więcej czasu – na... pracę, wypoczynek, dla bliskich. Przykładem spotkania biznesowe w Warszawie. Osobom spoza stolicy sam dojazd zajmuje zwykle kilka godzin w jedną stronę. Tymczasem do zorganizowania i odbycia videokonferencji wystarczy mobilne urządzenie i zasięg Internetu.

Głowa do góry

Kolejne lata upłyną prawdopodobnie pod znakiem rozwiązań hybrydowych, zarówno jeśli chodzi o chodzenie do pracy, spotkania biznesowe, jak... samochody osobowe. W strategii trzeba uwzględnić ewentualność innych nieprzewidywalnych zdarzeń. Koronawirus przy swojej całej niszczycielskiej sile hartuje nas jako ludzi, przedsiębiorców. Musimy być przygotowani na permanentne zmiany, przykładem skutki nawrotów i odwrotów w blokowaniu gospodarki oraz swobód, co zaprocentuje w przyszłości. Oczywiście teza o zbawiennym działaniu koronawirusa jest nie do obronienia. Niech to paskudztwo znika biegusiem poza Układ Słoneczny a najlepiej jeszcze dalej. Z każdej, nawet najbardziej negatywnej sytuacji, warto wyciągać plusy. Dobre myśli się przyciągają, także w biznesie. Czytajcie Truck.pl, my również jesteśmy optymistami.
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.