Wiadomości z rynku

piątek
19 kwietnia 2024

W pogoni za motylami

Praca kierowcy to jedno z wielu marzeń Anny Czubaszek
9 maja 2021

Fot. arch. pryw.

 
Za kierownicą ciągnika siodłowego zasiada zazwyczaj w spódniczce, bo tak wygodnie. Nie posiada auta osobowego. Wcześniej była krawcową. Na postojach woli poczytać a przede wszystkim zwiedzać. Mogłaby oprowadzać turystów po co najmniej kilku hiszpańskich i portugalskich miastach. Na pytania Tomasza Czarneckiego odpowiada Anna Czubaszek.
Tomasz Czarnecki: – Na ile złe warunki dla kierowców – trudny dojazd, brak warunków do odpoczynku w trasie, zjedzenia posiłku, itp. są mitem a na ile prawdą? W erze koronawirusa uległo to jeszcze pogorszeniu?
– W większości to niestety prawda. Są firmy z dużym parkingiem odpowiednim do liczby obsługiwanych aut, toaletami, prysznicami, odpowiednim miejscem do manewrowania pod rampą. Jednak w większości przedsiębiorstw trzeba liczyć na szybki załadunek i wyjazd do toalety na stację paliw. Sytuację jeszcze bardziej pogorszyła epidemia, WC nierzadko bywają wręcz przed kierowcami zamykane. Mamy dbać o higienę a nie można nawet umyć rąk. Dlatego sami wozimy bańki z wodą. Brakuje w tym wszystkim wyobraźni: co powinien zrobić kierowca uwięziony na terenie jakieś firmy w kabinie, oczekujący na załadunek kilka a czasem kilkanaście godzin? Byłam świadkiem, gdy jeden z kolegów po fachu zagroził pani w biurze, że albo da mu klucz do toalety, albo załatwi swoje potrzeby przed jej okienkiem. Klucz się znalazł... Problemy występują także poza granicami kraju. Przez jakiś czas niektóre stacje paliw były nieczynne. Kombinujemy jak możemy. Prowizoryczny prysznic pod niebem pełnym gwiazd nie jest mi obcy (śmiech).

– No właśnie, jak bardzo COVID utrudnia pracę – mam na myśli nie samo zachorowanie, ale wszystko co się dzieje wokół?
– Szczególnie na początku było dużo stresu w związku z niepewnością co do zamknięcia granic. Widmo przymusowej kwarantanny od początku nie napawa optymizmem. Zaufanie do testów drastycznie spadło, gdyż wychodzą pozytywne osobom bez objawów. Kierowcy widzą ogrom niespójności w ograniczeniach i zakazach, brak logiki. W jednym kraju można chodzić bez maseczki, pójść do restauracji a 40 kilometrów dalej za granicą już nie ma takich „swobód”. Poza tym zostawianie w biurze dokumentów bez kontaktu z ludźmi często wydłuża czas spędzony poza trasą.

 

Fot. arch. pryw.

 

 

Moda dla kierowców

– Na blogu Doganiammotyle.pl poświęca pani sporo miejsca modzie. Czy w przypadku kierowców zawodowych możemy w ogóle mówić o stylu ubierania? Wielu osobom może się wydawać, że jeżdżą oni w dresie i t-shircie, bo tak najwygodniej.
– Tak rzeczywiście jest najwygodniej (śmiech). Styl ubierania dyktuje charakter pracy. Jeżdżąc na chłodni mogę sobie pozwolić na jazdę w spódnicy i białej bluzce. Gdybym musiała biegać z pasami i spinać ładunek wybrałabym dres. Inaczej wygląda pakowanie rzeczy na kilka dni a inaczej na kilka tygodni. W moim przypadku, gdy po każdej trasie zjeżdżam do domu, znajdzie się miejsce w bagażu na ładniejsze zestawy przeznaczone do zwiedzania, wyjść do sklepu, itp.

– Może pokusi się Pani o jakieś porady, dla kierowców, ale i dla właścicieli firm transportowych odnośnie stylu ubierania?
– Kierowca powinien wyglądać czysto, schudnie i ma mu być wygodnie. Część odzieży musi spełniać kryteria wynikające z przepisów: specjalne buty i odzież, odblaskowa kamizelka. Właściciel firmy sam ustala kod ubioru w swojej firmie. I najczęściej wybierze typowo biurowy dress code: smart casual. Styl biznesowy nadający profesjonalny wygląd, jednocześnie dający sporo dowolności w wyborze kolorów. Właściciele dużych przedsiębiorstw mogą postawić na znacznie bardziej formalny dress code smart. Wszystko w zależności jak chcą być postrzegani i jaka jest ich wizja firmy. Moja rada? Zainwestować kilkadziesiąt złotych w książkę dobrej stylistki, zajmującej się stylizacją ludzi biznesu. Dwa wieczory wystarczą na przeczytanie i przemyślenie zawartych treści. Każdy kolor ma znaczenie, bo są zasady, które warto znać.

– Już widzę miny, nie tylko kierowców, gdy z ciężarówki wychodzi, i to wcale nie od strony pasażera, piękna kobieta w spódnicy... Jak sądzę jednak nie o taki efekt chodzi (śmiech)…
– Na początku jeździłam tylko w spódnicy. W mojej szafie przez ponad sześć lat nie było ani jednych spodni! Z czasem zainwestowałam i w ten rodzaj ubioru jak i wygodne leginsy. Jednak uwielbiam nosić spódnice z racji komfortu. Szczególnie podczas upałów.

Żona zmiennika

– Zapewne z pracą wiąże się wiele anegdot. Była już Pani uważana jako konkurentka dla pań dla towarzystwa, kontroler imprez na parkingu, co jeszcze?!
– Często otrzymuję pytania od innych kierowców, czy też jestem driverem, a najbardziej bawi kolejne: czy faktycznie prowadzę czy tylko siedzę obok (śmiech). Często zostaję domniemaną żoną mojego zmiennika (śmiech).

– Prowadziła pani kiedyś zakład krawiecki. Czyli już znamy jedno z zajęć podczas przerw w trasie...
– Niekoniecznie (śmiech). W przerwach najczęściej czytam książki a jak tylko nadarzy się okazja zwiedzam okolicę.

– Skąd w ogóle pomysł, by zmienić spokojne krawiectwo na wielkie pojazdy?
– Potrzebowałam zmiany w swoim życiu i bardzo brakowało mi ruchu, przemieszczania się. Ciężarówkę ze strefy marzeń zmieniłam na codzienność.

– Lubi Pani niebezpieczeństwo? Pytam oczywiście pół żartem, z racji posiadania uprawnień ADR.
– Okazało się, że nie lubię (śmiech). Nie każdy ADR jest taki sam. Czasem to granulaty niegroźne dla ludzi, a czasem, jak czytam specyfikacje ładunku aż się włosy jeżą na głowie.

 

Fot. arch. pryw.

 

 

Atrakcyjne wynagrodzenie

– Jak Pani ocenia system szkolenia kierowców w Polsce?
– Najlepiej być pokornym kierowcą, gotowym na naukę i zdobywanie doświadczenia przez całą „karierę” drivera. Kurs zapewnia podstawową wiedzę, resztę nabywa się z kolejnymi kilometrami. Na pewno łatwiej mają osoby, które wcześniej dużo jeździły mniejszymi pojazdami, choć jazda ciężarówką jest zupełnie inna. Kategorię C+E zrobiłam niedługo po zdaniu prawa jazdy na kategorię B, lecz bardzo rzadko zasiadałam za kierownicą osobówki. Zresztą, możliwe, że jestem jedynym kierowcą ciężarówki, niebędącym właścicielem auta osobowego. A wracając do samej jazdy - warto zawsze mieć oczy z tyłu głowy. Od tego co robimy za kierownicą zależy wiele, w tym życie - nasze i innych uczestników drogi.

– Zarobki stanowią poważny argument dla uprawiania zawodu kierowcy przez kobietę?
– Nie zaprzeczę... Kobiety w transporcie mają te same stawki co mężczyźni. Wynagrodzenie jest atrakcyjne w stosunku do innych możliwości zarobkowych, szczególnie w małych miejscowościach.

Hiszpania lepsza od Grecji

– Ma Pani ulubione trasy?
– Moje ulubione trasy wiodą do Portugalii i Hiszpanii. Jestem otwarta na jazdę w każdym kierunku, choć muszę przyznać, że na przykład Grecja nie skradła mojego serca.

– Blog „Doganiam motyle” ma część turystyczną. Zatem prośba o ranking Top 5 odwiedzonych miejsc.
– Tylko pięć (śmiech)?! Na początek wymienię Barcelonę z takimi atrakcjami jak Sagrada Familia, Park Güell, prześliczny Parc de la Ciutadella. Lizbona słynie między innymi z największego w Europie oceanarium. W Madrycie polecam Gran Via, park Retiro, Mercado de San Miguel, w Porto most Ponte Dom Luís I, a w Walencji katedrę. Każde z tych miast ma wiele cudownych miejsc. Wiosna, lato, jesień, zima – zawsze wyglądają inaczej. Bardzo doceniam to, że mogę cieszyć się hiszpańskim słońcem znacznie częściej niż turyści korzystający z takich atrakcji tylko w czasie urlopu.
 

Fot. arch. pryw.

 
– Skąd nazwa bloga „Doganiam motyle”? I ile już Pani złapała?
– Motyle to marzenia do zrealizowania. Złapałam więcej niż się spodziewałam.

– Pakiet mobilności został stworzony teoretycznie dla kierowców. Pani też tak odbiera pomysł UE?
– Nie. W praktyce każda biurokratyczna idea w jakiś sposób ogranicza. Jestem zwolenniczką wyboru i większej wolności w wielu kwestiach.

Kiedy powiem sobie dość...

– Nie mogę uciec od pytania o życie prywatne kobiety-kierowcy. Jak je sobie ułożyć? Z jednej strony długie wyjazdy, mąż i dzieci w domu... A jeśli partner też jest kierowcą, możecie się mijać...
– To zawsze ciężki temat. Osoba, która decyduje się na związek z kierowcą musi wykazać sporą wyrozumiałość i cierpliwość. Jednak dla chcącego nic trudnego. Są też systemy jazdy sprzyjające byciu w domu. Na przykład 2/2, czyli dwa tygodnie w trasie, dwa tygodnie w domu.

– Mimo to zastanawia się Pani nad zmianą branży...
– Od początku traktowałam pracę kierowcy jako etap i przygodę życia. Jednak wiem, że przyjdzie dzień kiedy powiem sobie „nigdzie więcej nie jadę”. Studiuję podyplomowo i wyznaczam kolejne cele. Będę na pewno tęsknić za życiem w trasie, ale jestem potrzebna dziecku w domu. I mam kolejne motyle do dogonienia.

 

Fot. arch. pryw.

 

 
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.