Wiadomości z rynku

środa
30 kwietnia 2025

Zielona rewolucja Unii z przeszkodami

Przejście na transport bezemisyjny nie jest takie proste
19 kwietnia 2022

Samochody elektryczne już są, gorzej z liczbą i wydajnością punktów ładowania

Fot. Volvo Trucks

 
Unia Europejska dąży całkowitego zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych, ale jeszcze sporo czasu minie, zanim unijne instytucje osiągną porozumienie w tej sprawie. Na nadchodzącą rewolucję przygotować się muszą państwa członkowskie. W przeciwnym wypadku kierowcy utkną w korkach w oczekiwaniu na ładowanie swoich elektryków – zapowiada portal money.pl.
Prawie 30 proc. całkowitej emisji CO2 w UE pochodzi z sektora transportu, z czego 72 proc. – z transportu drogowego. Unia Europejska chce to zmienić i w ramach pakietu „Fit for 55" zaproponowała zmiany, które mogą doprowadzić do prawdziwej rewolucji w życiu Europejczyków.
Głównym założeniem jest zmniejszenie średniej emisji z nowych samochodów o 55 proc. od 2030 r. i o 100 proc. od 2035 r. w porównaniu z poziomami z 2021 r. W efekcie wszystkie nowe samochody rejestrowane od 2035 r. miałyby być bezemisyjne, czyli wyłącznie elektryczne. Oznacza to zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi, a nawet hybryd i hybryd plug-in.
Zmienione rozporządzenie w sprawie infrastruktury paliw alternatywnych nałoży też na państwa wymóg zwiększenia zdolności ładowania proporcjonalnie do sprzedaży samochodów bezemisyjnych oraz obowiązek instalacji punktów ładowania i tankowania na głównych autostradach w regularnych odstępach. Kolejną zmianą, zaproponowaną w ramach "Fit for 55", jest rozszerzenie unijnego systemu handlu emisjami (ETS) na transport drogowy.

Czas samochodów spalinowych jest policzony

W sprawie propozycji Komisji Europejskiej państwa członkowskie muszą wypracować wspólne stanowisko. Następnie sprawa trafi do Parlamentu Europejskiego. Sprawa dotyczy wielu obszarów, m.in. środowiska naturalnego, energii, transportu czy spraw gospodarczych i finansowych, więc trudno spodziewać się rychłego przyjęcie aktów ustawodawczych.
Rozmowy, m.in. z uwagi na wzrost kosztów energii, posuwają się jednak do przodu. W połowie marca propozycję Komisji Europejskiej poparły Niemcy. To duży przełom, bo sprawa dotycząca transportu drogowego jest szczególnie trudna dla naszych zachodnich sąsiadów, gdzie dominuje przemysł samochodowy, a producenci zwlekają z wprowadzeniem pojazdów elektrycznych. Niemcy nie przyłączyły się do zobowiązania podjętego podczas zeszłorocznego szczytu klimatycznego COP26, zgodnie z którym od 2035 r. sprzedawane byłyby wyłącznie pojazdy o zerowej emisji.
Są jednak kraje, które popierają inicjatywy Brukseli. Podczas spotkania unijnych ministrów środowiska Holandia i Belgia wezwały do stopniowego wycofywania z użycia pojazdów z silnikami spalinowymi do 2030 r.
Sporna jest również kwestia objęcia transportu drogowego systemem handlu emisjami (ETS). Szwecja, Dania, Niderlandy i Niemcy opowiedziały się za oddzielnym systemem ETS obejmującym transport drogowy. Niechętne temu są m.in. Polska czy Słowacja, które ostrzegają przed wysokimi kosztami wprowadzenia takiego mechanizmu.
Sprawująca obecnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej Francja porozumienie ws. mandatu negocjacyjnego do rozmów z Parlamentem Europejskim chciałaby osiągnąć jeszcze przed wakacjami.

Przyspieszenie w uniezależnianiu się od surowców kopalnych

Po agresji Rosji na Ukrainę zaczęły pojawiać się wątpliwości, czy unijnego planu na zieloną transformację nie należałoby na jakiś czas odłożyć. Takie głosy płyną m.in. z Polski czy Węgier. Wszystko jednak wskazuje na to, że wojna jeszcze przyspieszy starania o uniezależnienie się od energetycznych surowców kopalnych. 11 państw członkowskich - Dania, Austria, Niemcy, Hiszpania, Finlandia, Irlandia, Luksemburg, Łotwa, Niderlandy, Szwecja i Słowenia - wezwało właśnie Unię, by ta trzymała się swoich ambitnych planów.
„Nadszedł czas, aby być odważnym i zdecydowanie ruszyć do przodu z zieloną transformacją. Wszelkie opóźnienia lub wahania jedynie przedłużą naszą zależność energetyczną” – stwierdzili ministrowie.
Kanclerz Olaf Scholz mówił w niemieckim parlamencie, że Unia powinna wykorzystać wzmocnioną przez wydarzenia na wschodzie jedność do przeprowadzenia poważnych reform klimatycznych.
Scholz dodał, że priorytetem dla Unii Europejskiej jest przyspieszenie reform klimatycznych, aby przestawić produkcję energii w UE na źródła odnawialne.

Stacje ładowania nie nadążają

Choć w ostatnich latach Europejczycy coraz chętniej kupują samochody z napędami alternatywnymi, w tym elektryczne, to widać tutaj spore dysproporcje. Jak wynika z raportu Europejskiego Stowarzyszenie Producentów Samochodów, ponad 80 proc. wszystkich samochodów elektrycznych jest sprzedawanych w sześciu krajach UE o najwyższym PKB.
Podobnie jest w kwestii infrastruktury do ładowania. Obecnie w całej Unii znajduje się ok. 200 tys. punktów, ale większość z nich znajdziemy w Niderlandach, Niemczech i Francji. W ciągu ostatnich pięciu lat sprzedaż samochodów z napędem elektrycznym wzrosła 10-krotnie, osiągając w ubiegłym roku poziom 1,7 mln sztuk (18 proc. całego rynku), a w tym samym czasie liczba publicznych ładowarek w UE wzrosła jedynie 2,5-krotnie.
W Polsce do końca stycznia działały 1.992 ogólnodostępne stacje ładowania. Większość z nich to wolne ładowarki prądu przemiennego. Centrum badań i analiz Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych zwraca uwagę, że choć w latach 2019-2021 sieć ogólnodostępnych ładowarek powiększyła się o 91 proc., to pojazdów zeroemisyjnych – aż o 294 proc. W efekcie liczba pojazdów elektrycznych przypadających na jeden punkt ładowania ciągle wzrasta: według PSPA na koniec 2022 r. ta proporcja może wynieść 14,7:1, a do 2030 r. – 17:1. Właścicielom elektryków coraz trudniej będzie znaleźć wolną ładowarkę, co może zniechęcić do inwestowania w tego typu pojazdy.
Według Komisji Europejskiej do 2030 r. potrzebować będziemy ok. 3 milionów dodatkowych punktów ładowania, a według nowych badań, opartych na analizie firmy McKinsey, w całej Unii potrzebnych będzie aż 6,8 mln publicznych ładowarek. „Oznacza to, że w całej UE należałoby co tydzień instalować do 14 tys. publicznych punktów ładowania dla wszystkich segmentów pojazdów – w porównaniu z mniej niż 2 tys. tygodniowo obecnie" – wskazuje ACEA.
Źródło: money.pl
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.