Wiadomości z rynku

czwartek
25 kwietnia 2024

Zawód kierowca

Dlaczego „drajwerzy” rezygnują z pracy?
10 czerwca 2022

Jeżeli nie potrafi się utrzymać w firmie dobrego pracownika, to trzeba go wciąż na nowo poszukiwać

Fot. ZM

Zawody uprawiane przez ludzi na przestrzeni wieków miały to do siebie, że miały – podobnie jak towary – swój cykl życia. Pojawiały się w chwili, gdy powstało na nie zapotrzebowanie, następnie rozwijały się i zdobywały popularność i tysiące nowych adeptów, później stopniowo zanikały aż zupełnie wymarły. Wymieńmy tu np. kowala, bednarza, flisaka, kołodzieja (kto pamięta czym on się zajmował?) czy rusznikarza. Część z tych zawodów jest obecnie uprawiana wyłącznie jako osobiste hobby lub ciekawostka w skansenach.
Niektóre zawody przestały być potrzebne na oczach naszego pokolenia, np. felczer, Niektóre, również na naszych oczach, stopniowo zanikają jak szewc czy kaletnik. Krawiec też jest już bardziej hobby niż zawodem, uprawianym również dla hobbystów, którzy mają kaprys zapłacić kilka tysięcy złotych za ręcznie szyty garnitur niż kilkaset za gotowy.
Na szczęście dla nas, ginące zawody są zastępowane przez nowe. Dobrym przykładem może być informatyk – o takim zawodzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt nie słyszał, a dzisiaj jest jednym z najlepiej płatnych zajęć. Wymienia się go też jako zawód przyszłości, jest wiec wciąż na linii wschodzącej. Podobnie logistyk – na dobrą sprawę kariera tego zawodu jeszcze się dobrze nie rozpoczęła, wzrost i rozkwit są wciąż przed nim. Powód jest prosty – logistyka jako dziedzina gospodarki też dopiero jest na początku swojej drogi.
Logistyk oczywiście to bardziej określenie całej grupy zawodów niż konkretny zawód, ponieważ zawodów logistycznych jest mnóstwo – spedytor, magazynier, operator wózka widłowego, operator dźwigów portowych, technik eksploatacji portów, technik logistyk… Można wymienić jeszcze kilkadziesiąt. Wśród nich jest też kierowca samochodów ciężarowych.
Zawód ten nie jest już co prawda na fali wschodzącej cyklu, jak był jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Inna rzecz, że ta popularność zawodu związana była w Polsce z okresem gospodarki niedoborów. Wówczas każdy zawód - również na przykład marynarz – który umożliwiał częste wyjazdy za granicę, a tym samym dorobienie dodatkowych pieniędzy do socjalistycznej pensji, był marzeniem wielu młodych i nieco starszych mężczyzn, którzy mieli ambicje utrzymania rodziny na nieco wyższym niż przeciętny poziomie. Dzisiaj sytuacja jest inna, co wpływa bezpośrednio na ambicje, zainteresowania i preferencje zawodowe ludzi. Zawód kierowca międzynarodowy utracił wiele ze swego statusu i prestiżu. Wyjaśnijmy, dlaczego.
Otóż zauważmy, że po pierwsze dzisiaj nie ma takiej różnicy w statusie materialnym kierowcy jeżdżącego „w trasy” zagraniczne od tego wożącego mleko. Malo tego – po drugie, zaczyna brakować tych którzy chcieliby jeździć „w trasy” zagraniczne. Czterdzieści lat temu nie do wyobrażenia!! O taką pracę ludzie się bili!

Dlaczego tak się stało?

Otóż po pierwsze – wbrew poglądom niektórych transportowców (o czym już zresztą pisaliśmy), młodzi ludzie wchodzący w zawód bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zwracają uwagę na tzw. work – life balance. Minęły już te czasy, kiedy pracownicy tzw. korporacji pracowali codziennie do 20-tej (wcześniej wyjść nie wypadało, bo szef wciąż był w biurze), za to w piątek wychodzili wcześniej po to, aby całym biurowym towarzystwem spędzić cały wieczór i pół nocy w pubie (notabene na tej „modzie „wyrosły cale sieci lokali gastronomicznych jak np. „Thanks God it’s Friday”). Minęły te czasy, gdy kierowcy byli zadowoleni, że mogą spędzać w trasie całe tygodnie bez odwiedzania domu, ale za to mieli „kasę”. Dzisiaj młodzi ludzie chcą i pilnują, aby ten bilans pracy i życia prywatnego był mniej więcej zrównoważony, a „kasa’ liczy się mniej.
Po drugie – wbrew również obiegowym opiniom, nie płaca jest najważniejsza. Oczywiście każdy chce więcej zarabiać, ale płaca jako motywator działa tylko na krótką metę. Po kilku miesiącach o ostatniej podwyżce już się nie pamięta. Dużo ważniejsze motywatory to warunki pracy (w tym – tak, tak – godne warunki spędzania czasu wolnego, a więc np. przerw w jeździe); szacunek dla pracownika; tzw.„empowerment a więc – w pewnym uproszczeniu – to, czy ma on coś do powiedzenia i czy jego zdanie się liczy, czy decyduje tylko szef; relacje w miejscu pracy; relacje z szefem itp. A więc głównie czynniki relatywnie mało wymierne, czyli według niektórych nieistotne. Wciąż wielu szefów, managerów i innych domorosłych znawców nie wie i nie rozumie, że pracownicy najczęściej odchodzą z pracy nie z powodu niskiej płacy czy innych bardzo wymiernych czynników, ale z powodu złych relacji z szefem. Inaczej mówiąc, to szef jest najczęstszą przyczyną odejścia pracownika, a nie niska płaca.
Nie dziwi wiec wynik wielu badań nad problemami pracodawców. Z badań tych wynika, że najważniejszym problemem jest poszukiwanie i pozyskiwanie dobrych pracowników. Jeżeli nie potrafi się utrzymać w firmie dobrego pracownika, to trzeba go wciąż na nowo poszukiwać.

Praca zdalna nie tylko w domu

Pandemia unaoczniła tez zupełnie inny problem – praca zdalna i jej wpływ na relacje pracownik – pracodawca. Dla wielu pracowników praca zdalna to praca idealna – można wstać później, nie trzeba jechać przez pół miasta do biura, można siedzieć sobie w domu przed kompem i równocześnie karmić kota. Po prostu super. Ale to tylko jedna strona medalu. Dla pracodawcy to w zasadzie utrata kontroli nad pracownikiem (kontroli bynajmniej nie w negatywnym znaczeniu), zerwanie więzi między pracownikami, stopniowy brak identyfikacji pracownika z firmą, brak możliwości bezpośredniego motywowania pracowników). Nie mówiąc już o tym, że praca jako taka jest zajęciem społecznym i zespołowym, a przynajmniej znakomita większość zawodów i zajęć wymaga kontaktów międzyludzkich i to bezpośrednich.
Zauważmy teraz, że praca kierowcy jest również pracą zdalną. Jeżeli kierowca – jak chciałaby większość transportowców – miałby spędzać powiedzmy cztery tygodnie bez przerwy w trasie, to czym się to różni od biurowej pracy zdalnej? Niczym. Pojawiają się wiec te same problemy jak opisane wyżej: brak możliwości motywacji, utrata więzi z firmą, utrata więzi z kolegami z pracy. Tyle że te problemy są w firmach transportowych lekceważone lub wręcz zupełnie niedostrzegane. Smutna prawda jest taka, że kierowcy są postrzegani przez pracodawców zbyt często jak zło konieczne, które wciąż czegoś żąda i oczekuje, niż jako jedno z najważniejszych aktywów firmy. Bo, jak na razie, ciągnik sam nie pojedzie. Jak więc widać, wymieniliśmy tu niektóre mniej oczywiste (a dla niektórych wciąż zupełnie nieoczywiste) przyczyny braku kierowców. Nie tylko wojna w Ukrainie. Nie tylko pazerność kierowców na pieniądze. Przyczyn braku kierowców jest dużo więcej, niestety.
Kierowca jako zawód logistyczny niewątpliwie ma przed sobą przyszłość i sadzę, że samochody autonomiczne tego nie zmienią. Natomiast obecny brak kierowców to zupełnie inna historia z innymi powodami.
Autor:


Juliusz Skurewicz, sekretarz Rady Polskiej Izby Spedycji i Logistyki

Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.