Niemcy należą do najbardziej dotkniętych kryzysem kierowców krajów Unii Europejskiej. Według najnowszych szacunków, brak kierowców ciężkich pojazdów użytkowych wynosi od 80.000 do 100.000, około cztery razy więcej niż we Włoszech, gdzie potrzeba ok. 25.000 szoferów. Sytuacja może stać się jeszcze bardziej niepokojąca w nadchodzących latach, biorąc pod uwagę, że w Niemczech rocznie na emeryturę przechodzi 30.000-35.000 kierowców, ale średnio wydawanych jest tylko 15.000-20.000 nowych praw jazdy kategorii C/C+E. Tak więc w ciągu zaledwie 10 lat niedobór kierowców zawodowych może wzrosnąć do 230 tys. Dirk Engelhardt, rzecznik zarządu Niemieckiego Stowarzyszenia Transportu Drogowego i Logistyki (BGL), powiedział w niedawnym wywiadzie dla niemieckich mediów, że nieatrakcyjność zawodu wynika głównie z niskich płac, trudnych warunków pracy, ale także z faktu, że coraz trudniej pogodzić życie zawodowe i prywatne. „Jeżeli do tego wszystkiego dodamy resztę problemów, z którymi borykają się zawodowi kierowcy – korki, kontrole na drogach, presję na dotrzymywanie terminów dostaw – nieuniknione jest, że to wszystko sprawi, że wielu zrezygnuje z tego stresu”. BGL zaproponowało kilka rozwiązań kryzysu kierowców. Wśród nich jest nowelizacja prawa jazdy. Niemieckie stowarzyszenie uważa, że ​​sensowne byłoby umożliwienie wszystkim kierowcom kierowania ciężarówkami do 12 t. – Jeśli ktoś zdobędzie prawo jazdy, powinien mieć prawo do kierowania ciężarówkami do 7,5 lub nawet 10 albo 12 ton, tak samo jak to było w poprzedniej licencji klasy 3 – powiedział Engelhardt. – Przydatne byłyby również uproszczenia w odnawianiu prawa jazdy dla kierowców ciężarówek w wieku powyżej 50 lat oraz szkolenia online kierowców samochodów ciężarowych. (z)