Wiadomości z rynku

czwartek
28 marca 2024

Co w trawie piszczy

Czyli co nowego w transporcie drogowym w Polsce i w UE
20 marca 2023

Komisja Europejska proponuje kolejne zmiany w przepisach dotyczących transportu, a przewoźnicy ciągle na zakręcie Fot. ZM

 
W transportowym tyglu cały czas coś nowego. Komisja Europejska proponuje zmiany w przepisach dotyczących praw jazdy, ten sam organ unijny ma też nowe wytyczne w sprawie zaostrzenia norm emisji dwutlenku węgla, a tymczasem firmy transportowe w kraju borykają się z codziennymi problemami, m.in. zatorami płatniczymi.

Prawo jazdy dla młodych

Komisja Europejska 1 marca 2023 r. przyjęła propozycję zrewidowania dyrektywy o prawach jazdy jako części szerszego pakietu bezpieczeństwa drogowego.
Propozycja ma na celu poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym a także zaradzenie brakom zawodowych kierowców w UE.
Komisja proponuje, aby młodzi ludzie mogli zdawać egzaminy i prowadzić pojazdy ciężarowe pod kierunkiem doświadczonych kierowców, już od 17 lat. Z pomyślnym wynikiem egzaminu, ci młodzi ludzie mogliby zacząć samodzielnie prowadzić pojazdy po ukończeniu 18 roku życia i pracować jako profesjonalni kierowcy.
Dodatkowo, KE proponuje, aby prawa jazdy były zdigitalizowane, co uprościłoby cały proces ich wydawania, odnawiania i wymiany – całość procedury byłaby on-line.
W tej samej propozycji KE postuluje, aby prawa jazdy kat. B po dwóch latach ich używania mogły być ważne na pojazdy o paliwie alternatywnym o masie przekraczającej 3,5 tony do 4,25 tony.
Całość propozycji KE będzie teraz dyskutowana w Parlamencie Europejskim i w Radzie zgodnie ze zwykłymi procedurami.
Inicjatywa KE wydaje się dobrym krokiem w kierunku ograniczenia dotkliwych skutków braku kierowców zawodowych w UE.
 

Szybsze ograniczanie emisji CO2

W lutym 2023 KE z kolei zaproponowała dalsze zwiększenie wysiłków w kierunku ograniczenia emisji CO2 poprzez rewizję celów, jakie mają być osiągnięte w określonym czasie. I tak, do roku 2030 ograniczenie emisji CO2 powinno osiągnąć 45% zamiast pierwotnie planowanych 30%. Następnie cel ma być zwiększany co 5 lat, aby osiągnąć 90% redukcję do roku 2040 we wszystkich nowych pojazdach ciężarowych. Te nowe cele są niezbędne, aby doprowadzić do tego, żeby po europejskich drogach w dającej się przewidzieć przyszłości jeździły tylko zeroemisyjne pojazdy.
W roku 2027 ma być ogłoszony system handlu emisjami ETS 2 w transporcie drogowym jako środek do dalszej dekarbonizacji transportu, w ramach pakietu FIT FOR 55.
Temat ten wiąże się ścisłe z zapowiedzią nowych opłat drogowych w zależności od emisyjności samochodów ciężarowych. Istnieją nadal pewne kontrowersje w ramach KE, czy należy wprowadzić nową kategorię pojazdów EURO 7 czy też od razu nastawiać się na wprowadzanie samochodów elektrycznych. Tu też zresztą trwają zażarte dyskusje, czy samochody elektryczne winny być jedynym sugerowanym i zalecanym typem pojazdów. Wiele autorytetów jest zdania, że inne rozwiązania też winny być dopuszczone, zwłaszcza paliwa alternatywne. Ponadto istnieją obawy, że w Europie zabraknie stacji ładowania baterii samochodowych. Inaczej mówiąc, trwa dyskusja na temat tego, czy elektromobilność jest najlepszym rozwiązaniem problemu zeroemisyjności i dekarbonizacji, czy też trzeba mieć więcej rozwiązań do wyboru.
Te wszystkie problemy wydają się być dalekie naszym środowiskom transportowym. Nie zaprzątają sobie one na razie tym głowy na zasadzie „jakoś to będzie” i „będziemy się martwić później”. Takie podejście sprawia, że polski sektor transportowy ma ciągle nowe problemy i ciągle z nimi walczy, ponieważ nie przygotował się wcześniej na ich rozwiązanie. Tymczasem stara dobra zasada mówi, że ludzie – tak szefowie jak i wszyscy pracownicy firm – winni poświęcać najwięcej uwagi sprawom ważnym, ale nie pilnym. W ten sposób unikną konieczności zajmowania się problemami, które są już pilne i muszą być natychmiast rozwiązane, a które nie zostały jakoś wcześniej zauważone. Takim problemem - ważnym, aczkolwiek może jeszcze w tych dniach nie najpilniejszym - jest ograniczenie emisyjności, dekarbonizacja, elektromobilność.

Zatory płatnicze, terminy płatności

To natomiast, co jest ważnym i pilnym problemem dla polskich przedsiębiorstw transportowych, poza wieloma zapewne innymi, to są zatory płatnicze oraz ogólnie kwestia terminów płatności oraz niepłacenia w terminie faktur wystawianych przez firmy transportowe. Jest to rzeczywiście ważny i trudny problem, aczkolwiek trudno go uznać za nowy. Powraca on regularnie, nie tylko w transporcie drogowym, zawsze, kiedy gospodarka ma jakieś trudności i obieg pieniądza nie jest płynny – a więc dosyć często. Nie rozwiążemy tu tego problemu, ponieważ nie mamy jakiejś cudownej recepty, ale warto mu się przyjrzeć, ponieważ ma kilka aspektów, z których trzeba sobie zdawać sprawę.
Aspekt nr 1 polega na tym, że termin płatności od wielu już lat jest elementem przetargowym. Im dłuższy termin płatności jest podany w ofercie, tym oferta jest lepsza. Termin płatności jest w ofercie równie ważny, a może nawet ważniejszy niż cena. Kredyt przecież kosztuje, więc dlaczego z niego nie skorzystać za darmo? Termin płatności podlega takim samym negocjacjom jak każdy inny element oferty i nie pomogą tu żadne ustawy określające taki czy inny maksymalny termin, bo ostatecznie jest to kwestia między stronami umowy.
Aspekt nr 2 jest taki, że - również od wielu lat – duże i mocne rynkowo firmy wymuszają długie terminy płatności. Im większa firma, tym bardziej jest przekonana, że należy jej się od poddostawców długi termin płatności. 100 dni na przykład już wiele lat temu nie było terminem rzadkim. Proceder ten zaczęły wielkie sieci handlowe, potem rozpowszechnił się on we wszystkich branżach. Małym firmom trudno w tej sytuacji „postawić się” dużym, ponieważ wówczas nie miałyby żadnych szans na uzyskanie kontraktu czy zlecenia.
Aspekt nr 3 – są poddostawcy, którzy zawsze są ostatni w kolejce do płatności, niejako z definicji. Do takich poddostawców należą firmy spedycyjne i firmy transportowe. Każdy przedsiębiorca przecież wie, że w pierwszej kolejności trzeba regulować zobowiązania wobec państwa, a więc ZUS i podatki. Tu nie ma dyskusji. Zaraz potem idą pracownicy, zwłaszcza obecnie, przy praktycznie zerowej stopie bezrobocia muszą oni otrzymać wynagrodzenia na czas i w ustalonej wysokości. To też jest jasne. W dalszej kolejności są dostawcy materiałów, półfabrykatów i wszystkiego, bez czego produkcja (lub handel) by stanęła. To chyba też jest jasne. Wreszcie, na końcu, przychodzi kolej na tych którzy mogą poczekać, a jeżeli nie chcą, to można w każdej chwili zastąpić ich innymi, bardziej spolegliwymi. To są właśnie firmy spedycyjne i transportowe. Taka jest logika myślenia wszystkich przedsiębiorców i trudno zarzucić tej logice że jest błędna.
Aspekt nr 4 wynika z aspektu nr 3 – zawsze się znajdzie ktoś kto będzie chciał wejść na miejsce kogoś kto nie chce być ostatni w kolejce do płacenia. Mimo że - jak wykazaliśmy wyżej – i tak będzie ostatni. Jeżeli firma transportowa X rezygnuje ze współpracy z firmą Z, ponieważ firma Z nie reguluje swoich zobowiązań, zawsze niestety czeka już na taką okazję firma transportowa Y, której się wydaje, ze nie będzie tak źle i że komu jak komu, ale jej firma Z będzie płacić na czas. Oczywiście, jest w błędzie.
Takie sytuacje są wynikiem nie tyle nawet naiwności myślenia, ile dużej konkurencji w sektorze transportu. Lepiej jest dostać zlecenie i potem miesiącami czekać na płatność niż nie dostać zlecenia.
Aspekt nr 5 - tak, nie można tego pominąć – polega na tym, ze wiele tzw. spedycji żeruje na firmach transportowych i żyje z tego, że albo wymusza - nieraz niezupełnie uczciwie – długie terminy płatności, albo po prostu nie płaci w umówionych terminach. Jest to nadużycie i nieuczciwość, które trzeba piętnować. Problem w tym, że nie ma gdzie nagłaśniać takich przypadków. A jeżeli nawet to się uda, to zawsze się znajdzie ktoś … dalej patrz wyżej.
Pomijamy w tym punkcie sytuacje, które niestety też się zdarzają – że zleceniodawca rozmyślnie, od samego początku, ma zamiar oszukać i nie zapłacić. Pomijamy, ponieważ są to sytuacje kryminalne, a więc wykraczają poza ramy tego o czym tu piszemy.
Wreszcie aspekt nr 6. Są firmy, w tym spedycyjne, które nie chcą rozmyślnie oszukać, ale rozmyślnie finansują się zobowiązaniami, w tym zobowiązaniami wobec firm transportowych.
Te firmy też są godne napiętnowania, ponieważ takie podejście jest niewątpliwie rodzajem oszustwa. Płacą swoje zobowiązania, ale tak ustawiają terminy płatności, aby zobowiązaniami pokrywać bieżące wydatki i bieżącą działalność. Warto by wyszukiwać takie firmy, choćby podczas tysięcy organizowanych corocznie w Polsce konkursów , wręczania nagród za takie czy inne osiągniecia itp. Wystarczy przecież przejrzeć dane finansowe. Takim firmom żadne nagrody się z pewnością nie należą.

Autor: Juliusz Skurewicz, sekretarz Rady Polskiej Izby Spedycji i Logistyki

Juliusz Skurewicz Fot. autora

Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.