Wiadomości z rynku

wtorek
23 kwietnia 2024

14 grzechów głównych przewoźników w Internecie

Po co komu strona w sieci?
13 lipca 2021

Źródło: Freepik.com

 
Strona internetowa stanowi wizytówkę niemal każdej firmy. Co prawda przy kilkudziesięciu tysiącach przedsiębiorstw działających w branży TSL trudno, by akurat nasza wyskakiwała na pierwszej odsłonie wyszukiwarki, lecz witryna wpływa na pozytywną identyfikację działalności. Widać, że istniejemy, można się z nami skontaktować i nawiązać współpracę. Niestety, część przedsiębiorców nie zdaje sobie z tego sprawy. Oto 14 błędów dotyczących aktywności w sieci przewoźników.
1. Zero, null - przedsiębiorca transportowy nie prowadzi strony internetowej. To nie żart. Są jeszcze takie firmy i nie mamy na myśli jednoosobowej działalności gospodarczej. Przy podmiotach mikro bywa to jeszcze w pewien sposób zrozumiałe, wszak jednej osobie trudno być kierowcą, menedżerem od wszystkiego i webmasterem. Jednak użytkując flotę kilku trucków należy chociaż być w sieci. Jeden z argumentów „na nie” dotyczy niechęci do inwestycji finansowej. Witrynę internetową, taką najprostszą, dacie radę zrobić nawet samodzielnie. Koszt jej utrzymania przez pierwszy rok może wynieść mniej niż 100 zł, a potem nie przekroczyć 300-400 zł rocznie. Wynajęcie fachowca do wykonania strony, na której nie czynimy częstych zmian, to zazwyczaj wydatek około kilku tysięcy złotych, wszystko zależy od skomplikowania witryny.
2. Brak kontaktu. Właściwie nie wiadomo czy to gorsze niż nie posiadanie w ogóle strony. Po co bowiem inwestować pieniądze, skoro nie umieścicie danych umożliwiających klientowi kontakt z wami? Pozostawienie tylko maila, to też często za mało. Jeśli ktoś ma pilną sprawę, nagłe zlecenie, będzie chciał zadzwonić. Zatem mail i numer telefonu stanowią podstawę jeśli chodzi o obecność na witrynie internetowej.
3. Błędy ortograficzne. Tak, niestety, zdarzają się. Można nie mieć weny J.K. Rowling, czy też języka Ryszarda Kapuścińskiego, brak lub nadmiar przecinków niekiedy także ujdzie płazem. Jednak w świecie obecnych technologii „ortografy” świadczą o lenistwie, niestaranności, głupocie, stanowi antyreklamę profesjonalizmu. Pamiętajcie przy tym, że edytor tekstu nie zawsze stanowi wyrocznię (a wręcz robi gafy) i w razie wątpliwości warto sprawdzać prawidłowość pisowni choćby na Sjp.pwn.pl.
4. Aktualności z XX wieku. Dobrze, przesadziliśmy z tym XX wiekiem. Jednak załóżmy, że ktoś miał zacięcie, przez 5 lat prowadził stałe wpisy odnośnie do wydarzeń, aktywności, zmian floty, aż w 2016 roku nagle zaprzestał to czynić. Choć firma nadal działa! Klient poczuje się zdezorientowany – funkcjonują czy upadli? A może szef zmarł i przedsiębiorstwo w rozsypce? Inny przykład: przedsiębiorstwo umieszcza informacje o świadczeniu usług w transporcie ponadgabarytowym na południe Europy, podczas gdy od pięciu lat wozi tylko owoce po Polsce. Takie „fakty” powodują stratę czasu potencjalnego klienta, ale i odbierającego telefony przewoźnika. Bądźcie więc stałymi czytelnikami swojej strony: modyfikujcie ją w razie potrzeby.
5. Droga bez wyjazdu. Niewiele elementów tak bardzo wkurza internautę jak kliknięcie w odnośnik i komunikat typy „strona w budowie”, „błąd strony”, zupełny brak tekstu lub wpisane nic nieznaczące słowa „by coś było”. Bezwzględnie nie należy uruchamiać zakładek, które mamy nieskończone.
6. Kopiowanie samego siebie. Innymi słowy – umieszczanie tych samych treści w różnych miejscach strony. Po pierwsze wyszukiwarki nie lubią tzw. duplicate content. Po drugie czytelnik poświęcając czas na przeglądanie witryny wymaga oryginalnych, różnych informacji. Po trzecie tego rodzaju działania właściwie nic nie wnoszą do wartości witryny. Mniej czasem znaczy lepiej.
7. Wygląd. Strona internetowa bywa pierwszym kontaktem klienta z nami. Nie zachęcamy do jakichś szalonych designów, ale przygotujcie taką stronę, byście i wy chętnie ją oglądali. Bez ostrych kolorów, słabej jakości zdjęć/grafik i niełatwych do czytania oraz staromodnych czcionek typu Courier New czy Georgia.
8. Bałagan. Właśnie. Prawdopodobnie bywają sytuacje, w których bardzo chcecie nawiązać współpracę z jakąś firmą, lecz jej strona jest tak nieintuicyjna, że się poddajecie. Zróbcie wszystko, by z waszą było inaczej. Jeśli mamy kontakt, to niech tam będą dane, a nie w rubryce o nas. Gdy piszecie o tym, że użytkujecie dużą flotę, wspomnijcie ile to zestawów. Przed uruchomieniem, odnowieniem strony, dajcie ją „przeklikać” komuś z zewnątrz. Bo co dla nas oczywiste, nie musi być wiadome dla klienta.
9. Responsywność. Bardzo mądre słowo. Oznacza, że nawet jeśli na komputerze wszystko się wyświetla prawidłowo, to na smartfonie może być istny rozgardiasz. Nie trzeba nikogo przekonywać, że użytkowników sieci na tych mniejszych odbiornikach przybywa. Część programu do tworzenia stron pomaga w sprawdzaniu wyglądu także na mniejszych ekranach.
10. Maksymalizm nie zawsze popłaca. Jeśli zadajecie sobie pytanie czy lepiej zamieścić na stronie więcej niż mniej informacji, odpowiedź powinna być oczywista. Jednak musicie także dbać o aktualne informacje, poza tym pisanie poematu na temat historii firmy zaciekawi niewielu. Kolejna ważna uwaga – unikajcie stosowania zwrotów „jesteśmy najlepsi”, „jedyni”, „wyjątkowi” „usługi dopasowujemy do indywidualnych potrzeb klienta”, ta lista jest baaardzo długa. Ogólnie ujmując – jak najmniej przymiotników, ogólników, jak najwięcej konkretów, liczb, danych.
11. Ja speak tylko polish. Brak wersji anglojęzycznej jako wada oczywiście dotyczy przewoźników międzynarodowych. W idealnym świecie kontrahenci są zarówno z Polski jak i zagranicy, by zadbać o pełne powroty. Aby ułatwić pozyskanie takiego klienta, wersja obcojęzyczna jest konieczna. Sporo firm transportowych, mających dobre kontakty w określonych krajach, ma na witrynie wersje w innych językach np. szwedzkim czy włoskim.
12. Firma robi wszystko. To kolejny grzech główny pod względem treści. Napisanie, że świadczymy usługi transportu krajowego i międzynarodowego, logistyczne oraz spedycji jest oczywiście lepszym rozwiązaniem niż nie napisanie niczego. Z drugiej strony informuje tylko o tym, że trawa jest zielona i należy ją zasiać. Nic więcej. Zakładając, że przewoźnik ma swoją specjalność, warto o tym wspomnieć i skonkretyzować. A jeśli umowy nie zakazują pochwalenia się podmiotami, dla których pracujemy – wykorzystujcie to.
13. Social media, konkretniej Facebook.
• Czy trzeba mieć konto firmowe? Nie.
• Czy warto? Tak.
• Czy Facebook może zastąpić stronę internetową? Nierzadko tak, zakładając, że są dobrze prowadzone.
• Dobrze, czyli? Wracamy do słowa, które się przewija przez tę publikację: aktualność. Prowadząc fan page trzeba w miarę na bieżąco dostarczać informacji o tym co się dzieje w firmie: o nowych pojazdach, meldunkach z tras, nawiązaniu współpracy z dostawcą kart paliwowych, telematyki, itp. Warto w to wciągać kierowców. Na profilu nie można zapomnieć o podaniu danych przedsiębiorstwa (np. adresu strony internetowej).
• Finalnie pytanie – czy na prowadzenie fan page’a potrzeba więcej czasu niż w przypadku strony internetowej? Tak.
14. Na koniec o reklamach w sieci. Temat rzeka. W tak konkurencyjnej branży nie jest łatwo o skuteczną promocję, warto więc tutaj zatrudnić fachowca. Tylko czy to przyniesie efekt, czyli szybki zwrot?! No cóż, nie jesteśmy pewni, bo trzeba się liczyć z większymi nakładami finansowymi, systematyką. Zresztą samo reklamowanie to nie wszystko, należy jeszcze śledzić efekty działań. Zatem ładowanie tysięcy złotych nie zawsze przynosi pożądane skutki.
Więcej grzechów nie pamiętamy, co nie znaczy, że ich nie ma. Prowadzenie strony internetowej przy odrobinie zaangażowania jest dość proste i tanie. Najgorszej zacząć i pamiętać o systematyczności...
Tomasz Czarnecki
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.